✔️ Czy podczas prowadzenia rekrutacji odczuwasz stres i lęk?
✔️ Czy wiesz jak długo powinna trwać rozmowa rekrutacyjna i ile pytań zadać kandydatowi?
✔️ Czy wiesz, jakie pytania zadać podczas rozmowy rekrutacyjnej, aby poznać prawdziwe intencje kandydata?
✔️ Czy umiesz rozpoznać, kiedy kandydat mówi tylko to, co chcesz usłyszeć, a kiedy mówi prawdę?
✔️ Czy wiesz, jak podejść do rozmowy z różnymi typami osobowości?

Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz w moje książce, która już jest w przedsprzedaży.

Ale zanim to, przeczytaj jak to było u mnie z tą rekrutacją.

Zaczynałam się już zastanawiać, czy ja w ogóle nadaję się do tej pracy

Kiedy kończyłam studia z psychologii pracy i organizacji, chciałam bardzo dostać się do HR-u w jakieś firmie. Szanse były marne, bo nie miałam w ogóle doświadczenia w tym obszarze, ale próbowałam łapać jakieś staże, praktyki – cokolwiek, co pozwoli mi wpisać w CV choćby szczątkowe umiejętności w tym obszarze.

W końcu dostałam ten wymarzony telefon z zaproszeniem na spotkanie, a później zatrudnienie na płatny staż w dziale rekrutacji jednej z większych firm działających w mojej okolicy. WOW – pomyślałam. Teraz zacznie się moja prawdziwa przygoda zawodowa.

Ta euforia nie trwała długo, ponieważ tempo wdrożenia do pracy było ekspresowe. Tak ekspresowe, że nawet nie zdążyłam przyswoić, co tak naprawdę powinnam po kolei zrobić. Kilka rozmów jako obserwator, to jeszcze nie szkolenie, które przygotowałoby mnie do tej roli. I widziałam to już na mojej pierwszej rozmowie rekrutacyjnej, którą prowadziłam – ogromny stres, niepewność, gubienie się w słowach, w pytaniach, we wszystkim w zasadzie.

Nie miałam jednak skąd się tego nauczyć. Jak się okazało, studia daleko odbiegały od rzeczywistości. Z resztą, o rekrutacji mówiliśmy raptem tylko przez chwilę. W firmie wszystkie moje koleżanki były tak zajęte, że nawet bałam się poprosić o pomoc. Do tego jeszcze moja chora ambicja, żeby być już ekspertem na starcie, bo przecież dlatego mnie zatrudnili. Uwierzyli, że potrafię to zrobić i rzucili od razu na głęboką wodę. Tylko, że nie umiałam…I zaczynałam się już zastanawiać, czy ja w ogóle nadaję się do tej pracy.

Nie miałam alternatyw, więc z bólem brzucha chodziłam dalej na te nieudane rozmowy rekrutacyjne. Robiłam co mogłam, choć wewnętrznie czułam, że odbiega to od profesjonalnych spotkań, jakie miałam w swojej głowie.

A co gdyby prowadzić właśnie takie rekrutacje – ludzkie.

Przy jednej rekrutacji usłyszałam jednak coś, co zmieniło moje myślenia o sobie, jako rekruterce. Jedna z menadżerek powiedziała mi, że buduję bardzo przyjazny klimat podczas spotkań i zarówno ona, jak i kandydat czują się naprawdę dobrze. Pomyślałam wtedy: “a co gdyby prowadzić właśnie takie rekrutacje – ludzkie. Nie nader oficjalne, wręcz przerażające, a właśnie takie, gdzie wszystkim będzie miło”.

Ta myśl zmotywowała mnie do działania i samodzielnego poszukiwania rozwiązań. Czytałam dużo blogów i artykułów o profesjonalnej i przyjaznej rekrutacji. Zbierałam szczątki informacji, przykłady jakiś drobnych działań i wdrażałam je w praktykę. Na początku czułam się super, przestałam tak bardzo stresować się spotkaniami. Zaczęłam nabierać wręcz ochoty na kolejne rozmowy rekrutacyjne.

Do czasu, aż zrozumiałam, że klimat rozmowy to nie wszystko. Owszem, każdy czuł się lepiej w tej sytuacji, ale ja nadal nie wiedziałam jak wybierać tych kandydatów, którzy sprawdzą się później w pracy. Brakowało mi umiejętności zadawania odpowiednich pytań, dochodzenia do tego, co naprawdę dawało mi wartościowe informacje o kandydacie.

Dostałam wtedy stałą rekrutację masową do call center. Powtarzalne spotkania, na to samo stanowisko. Otrzymałam skrypt z pytaniami od kogoś, kto robił to przede mną. Wydawało mi się, że to wszystko, czego potrzebuję, że właśnie tego szukałam. Gotowy przepis na rozmowę rekrutacyjną.

Poprowadziłam kilka spotkań z jednym z menadżerów tego działu. Przy kolejnym dostałam telefon, że mam poprowadzić tę rozmowę sama, bo jemu coś wypadło. Coś mu wypadło. A ja czułam jak krew odpływa mi z ciała i miałam ochotę rzucić się do ucieczki. W głowie wymyślałam już powody, dla których muszę pilnie wyjść z pracy. Bałam się cholernie!

Czułam jak krew odpływa mi z ciała i miałam ochotę rzucić się do ucieczki.

Poprowadziłam to spotkanie, ale nie wspominam go dobrze. To w zasadzie najgorsza rozmowa w moim wykonaniu. Nauczyłam się zadawać pytań, ale tylko swoich. Wyuczyłam się na pamięć swoich kwestii, jak w przedszkolu podczas przedstawienia dla rodziców. Nie mając pojęcia o czym jest cała sztuka i kto jeszcze jest jej bohaterem. No cóż. Nie zatrudniłam tego kandydata, bo nie potrafiłam go zweryfikować. Nie znałam odpowiedzi na jego pytania, a i moje nie miały do końca sensu. Plotłam trzy po trzy, aż samej było mi wstyd przed kandydatem.

Nie chciałam tego czuć już nigdy więcej! Nigdy więcej!

To jak zawód samej siebie. Pokazanie sobie, że się nie nadaję do niczego i jestem totalnie bez wartości. Jednak już tyle osiągnęłam w tym krótkim czasie. Stąpałam już po dobrym gruncie i chciałam tego więcej.

Ta sytuacja pokazała mi, że nie ma czegoś takiego, jak gotowy przepis na spotkanie rekrutacyjne. Że trzeba reagować na bieżąco i zawsze być przygotowanym na różne warianty. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pójdę na spotkanie nieprzygotowana.

Przeczytałam wszystko o tym stanowisku, co było dostępne w firmowych materiałach. Zaczęłam rozmawiać z menadżerami, czego tak właściwie szukają i na czym polega praca w call center. Po raz pierwszy udałam się na piętro, gdzie na wielkim open space chmara ludzi rozmawiała przez słuchawki. Jedni z uśmiechem, inni zdenerwowani, jeszcze inni znudzeni. Zaczynałam rozumieć, o co chodzi w tej pracy – w call center, ale i w rekrutacji.

Odpowiednie poznanie stanowiska i przygotowanie właściwych pytań, które się do tego stanowiska odnoszą, okazały się kluczem do sukcesu. Nagle zadawanie pytań stało się łatwiejsze, prowadzenie całego spotkania bardziej swobodne, a budowanie relacji z menadżerami i kandydatami po prostu przyjemne.

Każdy może zostać rekruterem i każdy może zostać profesjonalnym rekruterem z pasją.

Dzisiaj wiem, że nie studia i dyplomy są ważne w tym zawodzie, a raczej samozaparcie do samodzielnego rozwoju, poszukiwanie rozwiązań i trening zdobywanych umiejętności. Każdy może zostać rekruterem i każdy może zostać profesjonalnym rekruterem z pasją. Każdy z nas zaczynał od pierwszego kroku.

Dlaczego napisałam tę książkę?

Napisałam książkę “Rekrutuj Zawodowo. Jak skutecznie przeprowadzić rozmowę rekrutacyjną z kandydatem”, bo wiem  jak mi cholernie brakowało tego na początku mojej kariery. W internecie znajdziesz wiele porad dla kandydatów jak się przygotować do spotkania, jak odpowiadać na pytania, ale niewiele takich wskazówek znajdziesz dla siebie – rekrutera. Rekrutacja to nie jest zwkyła rozmowa – jeśli ktoś Ci tak kiedyś powiedział, to nigdy nie rekrutował profesjonalnie. Tego trzeba się nauczyć, ale można to zrobić w prosty sposób. Zacząć od przeczytania tej książki.

Dla kogo jest ta książka?

Ta pozycja jest dla Ciebie jeśli myślisz o pracy w rekrutacji, ale jeszcze nie jesteś rekruterem. Pozwoli Ci doskonale przygotować się do rozmowy rekrutacyjnej na to stanowisko, bo z pewnością padną tam pytania o to, jak sobie taką rozmowę wyobrażasz. Poza tym nic Cię już nie zaskoczy od pierwszego dnia pracy ?

Tak książka jest także dla początkujących rekruterów, którzy już teraz, jak ja kiedyś, przeżywają ten stres, bezradność i niepewność. Piszę w niej jak krok po kroku przejść rozmowę z kandydatem od dobrego przygotowania aż po feedback.

Wreszcie, to też obowiązkowa pozycja dla doświadczonych rekruterów, którzy nie mieli nigdy wcześniej profesjonalnych szkoleń i czują, że robią to wszystko intuicyjnie, czasem może nie do końca profesjonalnie. Tutaj ugruntujesz swoją wiedzę, zainspirujesz się dodatkowymi działaniami i wskazówkami i z pewnością nabierzesz więcej pewności siebie.

I Ty zrób swój pierwszy lub kolejny krok.

Rekrutuj zawodowo!

Podziękowania

W tym miejscu chciałabym jeszcze podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania i promocji tej książki. 

Bardzo dziękuję mojemu mężowi, który dopingował mnie podczas trudu pisania i braku motywacji.

Dziękuję dziewczynom: Mai, Adzie, Karolinie i Anicie za przedpremierowe przeczytanie książki, mnóstwo wskazówek jak ją jeszcze ulepszyć i za piękne opinie o książce.

Dziękuję też Kasi Mróz-Jaskuła za podjęcie się poprowadzenia mnie w mglistym dla mnie temacie wydania książki w formie selfpublishingu i wszystkim osobom, które z Kasią współpracują przy mojej książce. To ogromna pomoc i wsparcie.

I wreszcie też dziękuję markom, które zdecydowały się objąć moją książkę swoim partonatem medialnym.

Verita HR i Magazyn Rekruter, który trafia na Wasze skrzynki z najnowszymi trendami rekrutacyjnymi. Jeśli ktoś nie subskrybuje, powinien zacząć.

OLX, który poza portalem z ogłoszeniami szerzy też wiedzę z zakresu rekrutacji na swoim profilu zawodowo.olx.pl. Są tam też nagrania moich webinarów 😛

eRecruiter – system ATS do zarządzania kandydatami w procesie rekrutacyjnym, ale nie tylko. Potocznie zwany Eryk, wydaje regularnie raporty o candidate experience w Polsce, które są źródłem niezwykle cennych informacji. Z resztą na kilka statystyk powołuję się również w mojej książce.

HR Business Partner – bardzo merytoryczny magazyn, w którym znajdziemy informacje nie tylko o rekrutacji, ale o całym obszarze HR. Z zaufanego źródła wiem, że tylko najlepsze teksty trafiają do druku, a zawsze napakowane są konkretami. Sama napisałam też kilka artykułów 😀

Dziękuję też sobie, że znalazłam tyle siły i odwagi, aby doprowadzić ten projekt do realizacji, a nie pozostawić go tylko w sferze swoich marzeń.

A na koniec dziękuję przede wszystkim Wam, moi czytelnicy, którzy czytacie moje artykuły, ale mam nadzieję, że przeczytacie też tę książkę. Gdyby nie Wy, wasze wsparcie, obecność na profilach w social media, maile, które do mnie piszecie, cała ta książka nie miałaby sensu. To dla Was powstała ta książka.

Jeśli jeszcze nie zakupiła_eś swojego egzemplarza, zapraszam na stronę książki – jedyne miejsce, gdzie możesz ją nabyć: rekrutujzawodowo.pl